Bo zamiast zgodnie z popularnym przysłowiem rzucać wszystko i wyjeżdżać w Bieszczady, do wyciszenia się i nabrania pewnego dystansu do świata wystarczy kilkudniowy pobyt nad morzem. Poza sezonem, kiedy praktycznie nikogo nie ma na plażach, a wkoło tylko szum fal i lasu... Dokładnie tak, jak to powinno być na andrzejkach w Pogorzelicy. Może z wyłączeniem miejscowego ośrodka SPA, tam spodziewałbym się sporej frekwencji niezależnie od pory roku i pogody.